Jednakże w pewnym momencie zabrakło królowi zaufania. Fakt, sytuacja była niezwykle trudna: chwiały się sojusze z innymi gockimi władcami, wydawało się, że nad wszystkim wisi złowróżbne fatum, którego znakiem była przelatująca przez niebo kometa. Taki znak interpretowano wówczas jako zapowiedź upadku dynastii i Teodoryk tego właśnie się obawiał: zginął jego zięć, Eutaryk, wnuk - Atalaryk - był chorowity, a król Wandalów kazał uwięzić i stracić siostrę Teodoryka, Amalafrydę. Nic dziwnego, że dał posłuch podszeptom o zdradzie Boecjusza i pod byle pretekstem wtrącił go do więzienia. Uczoność Boecjusza stała się podstawą oskarżenia o uprawianie magii, a jego polityczne zaangażowanie w obronę słabych i skrzywdzonych dało pretekst do zarzucenia mu obrazy majestatu. Ze szczytów władzy Boecjusz spadł na dno, znalazł się w więzieniu i nie dziwi, że czuje złość, rozgoryczenie, a nawet rozpacz. Wtedy zjawia się w jego celi Pani Filozofia i przypomina mu, kim jest, jakie jest jego miejsce we Wszechświecie i kto jest jego rządcą. Znowu zakończę Malewską, bo tu jej pisarska wyobraźnia jest niezwykła i idzie w parze z tym, jak odczytywali Boecjusza wielcy myśliciele wieków średnich: "Boecjusz ukląkł na grochowinach pryczy. Pierwszy raz od dni dzieciństwa łzy wezbrały mu pod powiekami. Jakże niegodny okazał się w próbie Mądrości, jak mało wolny i silny. Ale Pan sam przemówił. (...) Tej nocy nie spał znowu, ale nie myślał już o żadnej ze swych własnych spraw. Nie bronił już żadnej racji, nie lękał się żadnej hańby czy błędu. Obecność wypełniała loch, twierdzę i świat. Piękna jak Muza, jak platońska Idea - w tym kształcie, który od lat umiłował, lecz żywa wreszcie, bardziej rzeczywista niż mrok, niż mur pod łokciem, niż zbita i twarda pościel - odwieczna, miłosierna Mądrość. Jej tchnienie czuł na piekących od łez powiekach. Pocieszycielka żywota." (s. 250).
To piękna lekcja tego, jak klęskę przekuć w siłę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz