środa, 5 marca 2014

Dziejowa zawierucha

Ostatnio natłok zdarzeń nie sprzyjał pisaniu. Napięta sytuacja polityczna powodowała, że chcąc nie chcąc śledziliśmy wiadomości z Kijowa, Krymu, Europy. I wówczas uświadomiłam sobie, że aktualna sytuacja ma wiele analogii do tej, w której niegdyś znalazł się Boecjusz.Większa część jego życia przypadła na czasy względnego pokoju i spokoju pod panowaniem Teodoryka Ostrogoty. Boecjusz aktywnie włączył się w budowanie nowego, rzymsko-ostrogockiego państwa, wykorzystując do tego celu całą swoją wiedzę. Bardzo pięknie opisała tamte czasy Hanna Malewska w swojej książce Przemija postać świata, wydanej po raz pierwszy w Warszawie w roku 1954. Na szczęście Wydawnictwo Znak zaczęło wznawiać książki tej autorki i Przemija postać świat nie jest już  wydawniczym rarytasem. W książce Malewskiej król Teodoryk tak rozmyśla o Boecjuszu: "Ale Boecjusz? O, Boecjusz...Teodoryk znał się na ludziach. Zawsze wiedział: ten jest Rzymianin z Rzymian - jakby w jednej osobie stara gens togata. Konar pnia, którego pyszne Bizancjum jest tylko późnym, wysilonym kwiatem. Nie skąpił mu zaiste dostojeństw i łask. Więcej: sam wspierał w urzędowych bojach z wszelkimi gwałcicielami prawa.(...) Przez dwadzieścia lat z okładem, traktując go jak najlepszego przyjaciela - przez rozsądek, gwoli państwu - król niezachwianie ufał prawości Boecjusza. Z niej przecież, więcej niż z krwi i nauki, płynęła niedosiężna duma tego męża." (s. 229). 
Jednakże w pewnym momencie zabrakło królowi zaufania. Fakt, sytuacja była niezwykle trudna:  chwiały się sojusze z innymi gockimi władcami, wydawało się, że nad wszystkim wisi złowróżbne fatum, którego znakiem była przelatująca przez niebo kometa. Taki znak interpretowano wówczas jako zapowiedź upadku dynastii i Teodoryk tego właśnie się obawiał: zginął jego zięć, Eutaryk, wnuk - Atalaryk - był chorowity, a król Wandalów kazał uwięzić i stracić siostrę Teodoryka, Amalafrydę. Nic dziwnego, że dał posłuch podszeptom o zdradzie Boecjusza i pod byle pretekstem wtrącił go do więzienia. Uczoność Boecjusza stała się podstawą oskarżenia o uprawianie magii, a jego polityczne zaangażowanie w obronę słabych i skrzywdzonych dało pretekst do zarzucenia mu obrazy majestatu. Ze szczytów władzy Boecjusz spadł na dno, znalazł się w więzieniu i nie dziwi, że czuje złość, rozgoryczenie, a nawet rozpacz. Wtedy zjawia się w jego celi Pani Filozofia i przypomina mu, kim jest, jakie jest jego miejsce we Wszechświecie i kto jest jego rządcą. Znowu zakończę Malewską, bo tu jej pisarska wyobraźnia jest niezwykła i idzie w parze z tym, jak odczytywali Boecjusza wielcy myśliciele wieków średnich: "Boecjusz ukląkł na grochowinach pryczy. Pierwszy raz od dni dzieciństwa łzy wezbrały mu pod powiekami. Jakże niegodny okazał się w próbie Mądrości, jak mało wolny i silny. Ale Pan sam przemówił. (...) Tej nocy nie spał znowu, ale nie myślał już o żadnej ze swych własnych spraw. Nie bronił już żadnej racji, nie lękał się żadnej hańby czy błędu. Obecność wypełniała loch, twierdzę i świat. Piękna jak Muza, jak platońska Idea - w tym kształcie, który od lat umiłował, lecz żywa wreszcie, bardziej rzeczywista niż mrok, niż mur pod łokciem, niż zbita i twarda pościel - odwieczna, miłosierna Mądrość. Jej tchnienie czuł na piekących od łez powiekach. Pocieszycielka żywota." (s. 250).
To piękna lekcja tego, jak klęskę przekuć w siłę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz